Szukasz pojazdu z „drugiej ręki”? Pamiętaj o regule tzw. ograniczonego zaufania, pośród ekspertów w owej specjalizacji aż roi się od naciągaczy, kombinatorów a także zwykłych kanciarzy.

Także prywatni sprzedawcy nierzadko do najuczciwszych nie należą.
Na auto używane wydajemy na ogół równowartość przynajmniej paromiesięcznych, a czasami i kilkuletnich przychodów – to poważny sprawunek, w wypadku którego wpadka zagraża istotnym spustoszeniem budżetu domowego. Nabywając pojazd używany, z jednej strony szczędzimy z reguły przynajmniej parędziesiąt procent w porównaniu do nowego samochodu z salonu, bo już po pierwszych 3 latach pojazdy z reguły tracą 40 proc. swej wartości.
Ten odnośnik do serwisu fosforanowanie stali kieruje do niesamowicie ciekawej strony, która ma równie intrygujące dane na omawiany wątek.
Z drugiej natomiast strony ryzykujemy, iż nabędziemy czterokołowiec ze znacznie wyższym przebiegiem od zadeklarowanego, powypadkowe, wymagające poważnych reperacji albo nawet nienadające się do użytkowania, wóz z prawnymi wadami, za który będzie trzeba zapłacić ponadplanowe opłaty – na przykład akcyza, bądź wręcz taki, jakiego nie uda się zarejestrować lub zostanie nam odebrany.
Potencjalne oszczędności są warte niebezpieczeństwa, jednak warto je zminimalizować! Tzw. złota reguła przy oględzinach a także kupnie używanego wozu mówi – nie czyńcie tego na własną rękę! Druga osoba nie musi być koniecznie najlepszej klasy specjalistą od motoryzacji (aczkolwiek jest to wskazane), ważne, aby potrafiła spojrzeć na wóz i na całą sytuację z ostrożnością i bez ekscytacji, jakie przeważnie towarzyszą nabywcy poszukującego auta dla siebie. A jeżeli znaleziony samochód rzeczywiście zachwyci was wartością, wyglądem albo technicznym stanem, upewnijcie się najpierw, czy niczego mu nie brak pod względem formalnym.